wtorek, 23 października 2018

Geneva Lee - Sekret księcia


Tytuł:  Royals t.2 - Sekret księcia
Autor: Geneva Lee
Liczba stron: 376


Alexander nigdy nie obiecywał Clarze, że będzie jej księciem na białym koniu, a ona zostanie jego księżniczką z bajki. Okazał się księciem z mrocznymi sekretami i z ciemnym sercem, które być może nigdy nie będzie potrafiło nikogo pokochać.
Clara ma złamane serce i próbuje zapomnieć o tym, co łączyło ją z niepokornym księciem. Rozdzieliły ich sekrety, które przed nią ukrywał. Jednak Aleksander nie podda się bez walki. 
Kiedy Clara rzuci się w wir pracy i będzie starała się żyć swoim życiem, książę wróci po kolejną szansę. Czy dwoje tak różnych ludzi pochodzących z innych światów, będzie potrafiło zbudować prawdziwy związek?
Gorąca, erotyczna seria, która szybko Cię zdominuje!

Na wstępie za otrzymanie egzemplarza „Sekretu księcia”, jego przeczytanie i możliwość napisania tej recenzji, bardzo chciałam podziękować księgarni internetowej taniaksiazka.pl, która wysłała mi ten tytuł wraz z cudownym zestawem zakładek i naklejek, które idealnie dopasowały się do kogoś tak rozdartego między czytaniem a życiem, jak ja. Naprawdę, ten kto je wybierał, wiedział co robił i gdybym tylko miała taką możliwość, to częścią z nich obkleiłabym miejsce pracy!



„Sekret księcia”, jest drugą częścią serii Royals, która przedstawia nam losy księcia Alexandra i Clary Bishop, dziewczyny, która jest absolwentką prestiżowej uczelni i której codzienność splotła się z codziennością tytułowego księcia. Pierwszy tom miałam okazję czytać dłuższy czas temu i nie mogę powiedzieć, że seria ta należy do moich ulubionych. Raczej do tych, które chcę przeczytać w całości, skoro już zaczęłam, bo nie przepadam za urywaniem serii po jednym, lub kilku tomach. Właściwie to mogę przyznać, że zawsze zżera mnie ciekawość względem tego, jak potoczą się losy bohaterów i co autorzy jeszcze dla czytelników w kolejnych tomach przygotowali, a żebym szybko zapomniała, że coś czytałam potrzeba naprawdę wiele. Co do serii Royal, po zapoznaniu się z dwoma częściami, mogę powiedzieć, że nie jest ona ani zła, ani powalająco dobra. Ot co, w moim odczuciu pierwszy tom był przeciętny i chciałam wierzyć w to, że drugi okaże się lepszy, w końcu cały czas mówimy o książce Genevy Lee, która według New York Times'a jest bestsellerową pisarką i jakby nie patrzeć poziom swojej twórczości, utrzymuje na naprawdę dobrym poziomie.

Ci z Was, którzy mieli okazję przeczytać „Kochankę księcia” wiedzą już, że historia skupia się na Clarze, której rodzina należała do dobrze usytuowanych, a ona sama po ukończeniu nauki na uniwersytecie została zatrudniona w znanej firmie, przez co problemy wiążące się z wszelkimi wydatkami nie były czymś, czym musiałaby sobie zawracać głowę. Mimo to okazała się naprawdę skromną dziewczyną, która nie robiła wokół siebie szumu, a społeczeństwo usłyszało o niej dopiero wtedy, kiedy została przyłapana na pocałunku z Alexandrem. Ten jeden pocałunek zmienił całe jej życie, a spokojna codzienność została wywrócona do góry nogami za sprawą silnych uczuć i fizycznego uzależnienia od Alexandra, który mimo tego, iż nie planował się wiązać i gustował w ostrym, wręcz dominującym seksie, odwzajemnił uczucia Clary, co przywołało więcej złego, niżeli dobrego. To zaś uderzyło w skromną dziewczynę, która nie spodziewała się, że wszystko stanie na głowie, a w jej osobę zostanie skierowana olbrzymia fala nienawiści, a miłość, która narodziła się między nią i księciem, nie będzie wystarczająca do tego, by ich związek przetrwał. Rozstali się, ale czy uczucie z czasem przepadło? Nie. W „Sekrecie księcia” witamy Clarę, która pragnie zapomnieć o burzliwym romansie z Alexandrem, co wcale nie jest łatwe. Na domiar złego jej choroba ponownie daje o sobie znać i w niczym nie pomaga dziewczynie utrzymujące się uczucie rozgoryczenia związanego z faktem, że Alexander nie podjął żadnej próby kontaktu z nią. Dziewczyna jest nieświadoma tego, że jej najlepsza przyjaciółka przechwytuje listy, które książę wysyła do niej niemal każdego dnia. Wiele zmienia się w momencie, w którym Alexander stwierdza na łamach wywiadu w telewizji, że zamieszkali razem. Przeprowadzka do niego, na którą wpłynęła miłość, jaką się nieustannie darzą, nie kończy jednak problemów, z jakimi się zmierzają. Nieprzyjemne tematy, związane ze sprawami sprzed lat, czy oskarżenia dotyczące narkotyków, okazują się być kolejnymi ciosami, wystawiającymi ich związek na następną próbę.

Książka mi się podobała. Czytało się ją szybko, podobnie jak jej poprzedniczkę, a Geneva Lee kolejny raz dała z siebie wiele i urozmaiciła mi dzień lekturą tego tytułu. Historia przedstawiona jest z perspektywy Clary, a przyjemność zobaczenia jej oczami Alexandra mamy jedynie w niektórych momentach. Nie mniej, seria wciąż jest pełna tajemnic związanych z przeszłością, mroczna, interesująca i rodząca wiele pytań, na które całe szczęście czytelnik otrzymuje odpowiedzi, aczkolwiek muszę się przyczepić do tego, że scen erotycznych moim zdaniem, jest zdecydowanie za dużo i nawet to, że są napisane z wyczuciem, nie zmienia mojego zdania na ten temat. Rozumiem, że jest to erotyk, ale po pewnym czasie, zaczyna się to robić przytłaczające, a chęć przewrócenia kilku stron jest ogromna, byleby tylko oszczędzić sobie kolejnych scen seksu. Szczęście w nieszczęściu, że sam pomysł na historię jest bardzo ciekawy i autorka dobrze radzi sobie z budowaniem napięcia, jeśli chodzi o tajemnice z przeszłości głównych bohaterów, a epilog w pełni wynagradza wszystko, bo jest jak najbardziej zaskakujący i zachęca do tego, by czym prędzej sięgnąć po kolejny tom tej serii. Podsumowując, po „Sekret księcia” warto sięgnąć, o ile nie ma się problemu z książkami, w których erotyzmu jest zbyt dużo. Ci, którzy mają z takimi scenami problem, mogą mieć sporo trudności w dobrnięciu do ostatniej strony, jednak wydaje mi się, że główny wątek jest na tyle dobry, a sam styl pisarki autorki przyjemny, by co cierpliwsi mogli przymknąć oko i skupić się na tym, co najważniejsze.


Sekrety to nie kłamstwa. ” 

1 komentarz:

  1. Ja jeszcze pierwszego tomu nie czytałam :/ A na półce już jest od dawna :/
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń