Autor: Simon Beckett
Liczba stron: 384
Manham. Małe spokojne miasteczko. "Krajobraz pozbawiony zarówno życia, jak i konkretnych kształtów. Płaskie wrzosowiska i upstrzone kępami drzew mokradła".
To tu doktor David Hunter szuka schronienia przed okrutną przeszłością. Sądzi, że przeżył już wszystko to, co najgorszego może przeżyć człowiek, sądzi, że wie o śmierci wszystko. Ale śmierć, "ów proces alchemii na wspak, w którym złoto życia ulega rozbiciu na cuchnące składniki wyjściowe", wdziera się do Manham. I to w niewyobrażalnie wynaturzonych formach.
Jeszcze nie wiemy, dlaczego Hunter – wybitny antropolog sądowy – zaszył się tu jako zwykły lekarz. Dlaczego odmawia pomocy policji, skoro potrafi określić czas i sposób dokonania każdej zbrodni. Wiemy tylko, że się boimy. Razem z mieszkańcami Manham czujemy odór wszechobecnej śmierci. Giną młode kobiety, dzieci znajdują makabrycznie okaleczone zwłoki, ktoś podrzuca pod drzwi martwe zwierzęta, ktoś zastawia sidła na ludzi. Spokojne miasteczko rozsadza strach i nienawiść. Każdy może być ofiarą... I każdy może być zwyrodniałym mordercą...
Nie miałam okazji dotąd przeczytać żadnej historii napisanej przez Simona Becketta i prawdę mówiąc, wcześniej nie słyszałam o tym autorze, ale w trakcie poszukiwania ciekawych książek, od których ciężko się oderwać, zachęcona powyższym opisem, dałam się skusić i w jednej z przesyłek przyszła do mnie „Chemia śmierci”, za którą zabrałam się dopiero teraz, głównie dlatego, że nieprzeczytanych książek na półce wciąż jest sporo, a co ważne, nieustannie ich przybywa, przez co priorytety poszczególnych tytułów stojących w kolejce do przeczytania, zmieniają się z prędkością światła.
„Chemia śmierci” to powieść, przedstawiona z perspektywy głównego bohatera. Doktor David Hunter to antropolog sądowy, który po śmierci żony i córki postanowił się przeprowadzić z Londynu do małego miasteczka Manham, w którym otrzymał posadę miejscowego lekarza. Hunter nie potrzebował wiele czasu na to, by zrozumieć, że miasteczko nie jest wcale takie spokojne, jak mogłoby się wydawać. Dość szybko historia skupia się na pierwszym morderstwie, którego dokonał nieznany nikomu sprawca. Zwłoki młodej kobiety, w stanie rozkładu zostały znalezione w lesie przez dwóch młodych chłopców. Doktor Hunter wbrew swojej woli rozpoczyna współpracę z policją, chcąc się dowiedzieć, w jaki sposób i kiedy zginęła znaleziona kobieta. Nikt nie przypuszczał wówczas, że na jednym morderstwie sprawa się nie zakończy. Na kolejną sprawę nie trzeba było czekać długo. Kolejna z mieszkanek miasteczka, zostaje uznana za zaginioną, a wszystkie poszlaki wskazują na to, że jej życie jest zagrożone, a odpowiedzialnym za jej śmierć jest ten sam człowiek, który zamordował pierwszą z kobiet, przez co Manham staje się miejscem, w którym zbrodnia goni zbrodnię, a sprawca zbrodni, spędzający sen z oczu mieszkańców, przez długi czas pozostaje nieuchwytny.
„Chemia śmierci” to powieść, przedstawiona z perspektywy głównego bohatera. Doktor David Hunter to antropolog sądowy, który po śmierci żony i córki postanowił się przeprowadzić z Londynu do małego miasteczka Manham, w którym otrzymał posadę miejscowego lekarza. Hunter nie potrzebował wiele czasu na to, by zrozumieć, że miasteczko nie jest wcale takie spokojne, jak mogłoby się wydawać. Dość szybko historia skupia się na pierwszym morderstwie, którego dokonał nieznany nikomu sprawca. Zwłoki młodej kobiety, w stanie rozkładu zostały znalezione w lesie przez dwóch młodych chłopców. Doktor Hunter wbrew swojej woli rozpoczyna współpracę z policją, chcąc się dowiedzieć, w jaki sposób i kiedy zginęła znaleziona kobieta. Nikt nie przypuszczał wówczas, że na jednym morderstwie sprawa się nie zakończy. Na kolejną sprawę nie trzeba było czekać długo. Kolejna z mieszkanek miasteczka, zostaje uznana za zaginioną, a wszystkie poszlaki wskazują na to, że jej życie jest zagrożone, a odpowiedzialnym za jej śmierć jest ten sam człowiek, który zamordował pierwszą z kobiet, przez co Manham staje się miejscem, w którym zbrodnia goni zbrodnię, a sprawca zbrodni, spędzający sen z oczu mieszkańców, przez długi czas pozostaje nieuchwytny.
„Już po trzydziestu sekundach przechodzi cię dreszcz. Po minucie masz serce w gardle. A kiedy kończysz czytać, dziękujesz Bogu, że to tylko powieść ”
Do przeczytania tego tytułu zabierałam się od dłuższego czasu, ale kiedy zaczęłam czytać, to od pierwszych stron wiedziałam, że będę miała styczność z historią niebanalną, umiejącą pobudzić wyobraźnię i taką, którą będzie się czytać przyjemnie, dzięki doskonałemu warsztatowi pisarskiemu Becketta. „Chemia śmierci” to książka, za której pośrednictwem autor dostarcza czytelnikowi solidnej dawki mocnych wrażeń. Znajduje się w niej trochę opisów, za którymi osobiście nie przepadam, aczkolwiek są one napisane w taki sposób, który porusza wyobraźnię i sprawia, że umysł funkcjonuje na najwyższych obrotach.
Fabuła jest przemyślana, dopięta na ostatni guzik i nie pozostawia żadnych pytań, dotyczących poszczególnych wątków, a tych jest naprawdę sporo, a co jeden to bardziej interesujący. Postaci doskonale przedstawione. Sam fakt, że książka jest napisana z perspektywy doktora Huntera, pozwala poznać go pod wieloma aspektami, a zauważyć muszę, że jest to świetna postać, której nie sposób nie polubić. Nie inaczej ma się sprawa z pobocznymi postaciami, jak chociażby drugą z kobiet, która została porwana. Nie jest ona jakąś przypadkową kobietą, o której nic nie wiemy i o której nigdy się niczego nie dowiemy. Wręcz przeciwnie, mamy szanse na to, by poznać, choć część jej historii i dowiedzieć się, z jakimi problemami zmagała się przed tym, jak na jej drodze stanął seryjny morderca.
„Chemia śmierci” moim zdaniem jest tytułem obowiązkowym dla tych osób, które lubią thrillery, w jakich zwrotów akcji nie brakuje i w której do ostatniej strony niczego nie można wziąć za pewnik. Jest ona również świetnym tytułem dla kogoś, kto chce dopiero rozpocząć swoją przygodę czytelniczą, z tym konkretnym gatunkiem, bo jestem w stu procentach pewna, że nie okaże się rozczarowaniem na start i nie zrazi nikogo do sięgania po inne książki tego gatunku. Podsumowując, polecam tytuł, który wciągnął mnie na długie godziny, w jakich trakcie nie nudziłam się w ogóle i ani razu nie złapałam się na chęci przeskoczenia kilku opisowych stron, które w przypadku tego tytułu są czymś istotnym, nadającym klimatu, jakiego niektórym thrillerom zdecydowanie brakuje. Simon Beckett z pewnością zagości na mojej półce z pozostałymi książkami z serii o doktorze Hunterze, a w przyszłości, nie odmówię sobie zapoznania się z innymi seriami, bo w przypadku tego autora, wiem już, że poszerzenie biblioteczki o nowe książki, będzie dobrą inwestycją.
Fabuła jest przemyślana, dopięta na ostatni guzik i nie pozostawia żadnych pytań, dotyczących poszczególnych wątków, a tych jest naprawdę sporo, a co jeden to bardziej interesujący. Postaci doskonale przedstawione. Sam fakt, że książka jest napisana z perspektywy doktora Huntera, pozwala poznać go pod wieloma aspektami, a zauważyć muszę, że jest to świetna postać, której nie sposób nie polubić. Nie inaczej ma się sprawa z pobocznymi postaciami, jak chociażby drugą z kobiet, która została porwana. Nie jest ona jakąś przypadkową kobietą, o której nic nie wiemy i o której nigdy się niczego nie dowiemy. Wręcz przeciwnie, mamy szanse na to, by poznać, choć część jej historii i dowiedzieć się, z jakimi problemami zmagała się przed tym, jak na jej drodze stanął seryjny morderca.
„Chemia śmierci” moim zdaniem jest tytułem obowiązkowym dla tych osób, które lubią thrillery, w jakich zwrotów akcji nie brakuje i w której do ostatniej strony niczego nie można wziąć za pewnik. Jest ona również świetnym tytułem dla kogoś, kto chce dopiero rozpocząć swoją przygodę czytelniczą, z tym konkretnym gatunkiem, bo jestem w stu procentach pewna, że nie okaże się rozczarowaniem na start i nie zrazi nikogo do sięgania po inne książki tego gatunku. Podsumowując, polecam tytuł, który wciągnął mnie na długie godziny, w jakich trakcie nie nudziłam się w ogóle i ani razu nie złapałam się na chęci przeskoczenia kilku opisowych stron, które w przypadku tego tytułu są czymś istotnym, nadającym klimatu, jakiego niektórym thrillerom zdecydowanie brakuje. Simon Beckett z pewnością zagości na mojej półce z pozostałymi książkami z serii o doktorze Hunterze, a w przyszłości, nie odmówię sobie zapoznania się z innymi seriami, bo w przypadku tego autora, wiem już, że poszerzenie biblioteczki o nowe książki, będzie dobrą inwestycją.
„Nie ma drugich szans, są tylko inne. Jakąkolwiek podejmiesz decyzję, życie zawsze będzie inne niż wtedy, gdybyś podjął inną. ”
Brzmi dobrze, nawet bardzo dobrze. Szkoda, że mam już nadmiar thrillerów na mojej liście do przeczytania... Ale będę o tym autorze pamiętać :)
OdpowiedzUsuńOstatni cytat mnie zachęcił, jeśli znajdę sama ocenię ;)
OdpowiedzUsuńblog youtube(subskrybuj)